„Decydującym źródłem energii dla odpowiedzialności własnej jest poczucie sprawczości.
A co pokazują liczne badania, im większe poczucie sprawczości, tym większa wiara we własne możliwości i poczucie własnej wartości. Ludzie często wynajdują powody, dla których czegoś nie da się czegoś dokonać i tym samym odsuwają od siebie poczucie odpowiedzialności za swoje życie. Obawiają się, boją się zaryzykować, zamykają się na działanie i nie widzą szans na swojej drodze. A jak mawiał Walt Disney: „Różnica pomiędzy sukcesem a porażką leży zazwyczaj w niepoddawaniu się”.
Poczucie sprawczości jest decydującym źródłem energii dla własnej odpowiedzialności.
Sprawczości rozumianej jako to koncentracja na własnym ja i sobie jako realizatorze i realizatorce celów. Wielu ludzi często wynajduje powody, dla których czegoś nie da się zrobić lub coś jest nieważne i tym samym odsuwają od siebie odpowiedzialność. Mówią “Chciałabym tak jak Ty, ale..” I wtedy zaczynają wyliczankę, Próbę usprawiedliwienia swojej bierności i oddania poczucia odpowiedzialności za swoje życia innym ludziom lub czynnikom zewnętrznym.
A może pomyśl, dlaczego tak naprawdę nie idziesz za głosem swoich marzeń?
Może to wynika z braku odwagi. Żeby coś zmienić, zrobić ten pierwszy krok. Sprawczość jest zaprzeczeniem takiego podejścia. To podejście i postawa z poczuciem: „To my kształtujemy świat”. Prof. dr hab. Bogdan Wojciszke badał, jak ludzie postrzegają i oceniają innych ludzi oraz samych siebie. Profesor ustalił, że samych siebie postrzegamy głównie na wymiarze sprawczości i przede wszystkim od tych spostrzeżeń zależy poczucie własnej wartości czyli samooceny.
To co nam często przeszkadza to nasza prokrastynacja, czyli odkładanie robienia pewnych rzeczy później oraz perseweratywność,
czyli za Wikipedią: “jedna z czasowych charakterystyk zachowania, tendencja do trwania i powtarzania danego zachowania przez jednostkę, po zaprzestaniu działania bodźca wywołującego to zachowanie. Wprowadzona przez Jana Strelaua w regulacyjnej teorii temperament”. Często, gdy mamy za dużo czasu, to rozmyślamy. I “tylko” tyle. Często też mamy złudne wyobrażenie o korzyściach z biernej postawy. Mówimy sobie: “nie muszę, odpoczywam, wystarczy to co mam”.
I tu pojawia się pytanie, dlaczego uważamy, że wszystko jest zdeterminowane i dlaczego nie chcemy wziąć spraw w swoje ręce?
O.poczuciu sprawstwa już w roku 1977 ukazał się artykuł: Self-efficacy: Toward a unifying theory of behavioral change, w którym kanadyjski psycholog Albert Bandura po raz pierwszy wspomniał o poczuciu własnej skuteczności. Dwadzieścia lat później autor zdefiniował ten termin następująco: “poczucie własnej skuteczności jest siłą przekonań o możliwości wykonania zadania, które posiada określony stopień trudności”. W swoim artykule dotyczącym poczucia własnej skuteczności Katarzyna Kozicka pisze, że już Parmanides i Platon rozpatrywali pojęcia actio i passio, lecz wyprowadzali je poza prawdziwy byt. Zaś “właściwe” rozumienie “problematyki działania i doznania pojawia się wraz z filozofią Arystotelesa, który ukazywał źródło działania bytu i jego rację, odwołując się do wewnętrznej celowości bytów. U Arystotelesa actio (działanie) odsłania naturę bytu, kiedy działa. Byt, działając, aktualizuje się jako przyczyna sprawcza”.
Arthur S. Reber, amerykański psycholog poznawczy w wielu swoich pracach podkreśla, że obecnie poczucie własnej skuteczności jest rozumiane jako doświadczane przez jednostkę poczucie własnej kompetencji, zdolności radzenia sobie z sytuacjami, wobec których stawia ją życie.
Albert Bandura w swojej teorii skuteczności podkreśla, że mamy realny wpływ na zdarzenia, że jesteśmy w stanie antycypować i planować wydarzenia, a motywuje nas do tego własna skuteczność. Zaś gdy widzimy efekty swoich czynów jesteśmy w stanie przewidzieć i zaplanować kolejne. Teoria ta przeciwstawia się czystemu behawioryzmowi w psychologii, według którego którego jesteśmy biernymi odbiorcami bodźców ze świata zewnętrznego.
Warto też wspomnieć o teorii Antona Antonowskiego, który określa orientację życiową i stopień, w jakim bodźce z zewnątrz są dla nas zrozumiałe, na ile posiadamy zasoby, żeby sobie radzić z tymi bodźcami, zdarzeniami i najważniejsze w jakim stopniu te zdarzenia mają sens i są ważne dla człowieka. I to ostatnie jest najważniejsze, bo jeśli coś ma sens, to mamy motywację do znalezienia zasobów i zrozumienia sytuacji oraz włożenia wysiłku by sobie z danym problemem poradzić.
W teorii autodeterminacji autorstwa Edwarda L. Deciego i Richarda M. Ryana widzimy człowieka jako aktywny organizm posiadający potencjał do działania.
Badacze twierdzą, jak w jednym ze swoich artykułów pisze dr Ewa Wojtowicz, że “źródła ludzkiego potencjału umiejscowione są zarówno wewnątrz jednostki (np. popędy, emocje), jak i w środowisku, w którym funkcjonuje. Teoria ta opisuje człowieka jako zdolny do samoregulacji system posiadający możliwość do samorozwoju i integrowania swojego funkcjonowania”. Badacze stwierdzili, że na nasza motywacją do działania, kreowania mają przede wszystkim trzy płaszczyzny: kompetencje (są niezbędne do wykonania zadania) autonomia i istotność.
Wielu ekspertów i ekspertek mówi o tym, że warto sobie powtarzać, że to, co myśle zależy ode mnie, że mam wpływ na to, czy schudnę, jaką pracę znajdę, z kim się będę przyjaźnić. W sprawach dotyczących mnie i mojego życia, to ja ostatecznie podejmuje decyzje. To ja mam na to wpływ. A jak mawia wybitny psycholog, Jacek Walkiewicz, warto się zastanowić, co możemy zrobić, aby coś zmienić. Ewa Woydyłło, wybitna psycholożka i wykładowczyni często powtarza, że szczęście sprzyja odważnym ludziom. że trzeba poszukiwać rozwiązań, konstruować. Warto zadać sobie pytanie, co jest naszym celem? Dokąd chcemy dojść. Metoda jest sprawą drugorzędnym, a jej skuteczność jest weryfikatorem. Jak mawiają wielcy tego świata, trzeba robić swoje. Żyć w zgodzie ze sobą. jak nam w duszy gry.
A gdybyśmy tak trochę popracowali nad tym swoim poczuciem sprawstwa?
Pomyśleli o wspierających myślach, które zastosujemy, żeby poszerzyć swoją strefę wpływu?
Ale przecież to my kreujemy swoje życie. Ono jest w naszych rękach i warto przejąć nad nim kontrolę. Jeśli ktoś ma przekonanie, że jego życiem kieruje los albo “przeznaczenie” i jeśli nie chce się wyzbyć tego przekonania, to zawsze znajdzie mnóstwo tłumaczeń i wymówek, że mu się coś nie udało. I nie zacznie działać, kreować, ani konstruować. Profesor Wojciszke podkreśla, że wśród nas są ludzie wierzący, że “coś się im samo przytrafia”, którzy dopuszczają wiarę w „zbiegi okoliczności”. Takie nastawienie do życia zwiększa podświadome poczucie bezpieczeństwa. Wierzymy, że są dobre siły, które kontrolują mój los. Niestety konsekwencją takiego myślenia bywa często ucieczka od odpowiedzialności. A takie „czekanie na cud” i przekonanie, że w kryzysie nie podołamy bywa niebezpieczne. To, ze nastawienie ma ogromne znaczenie, wiadomo nie od dziś. Optymiści mają poczucie, że wpływają na swoje życie, mają poczucie sprawstwa. Nie czekają, aż coś się samo zadzieje. Jak przytacza prof. Wojciszke, mówią: „Będzie dobrze, wydarzy się coś pozytywnego”, tylko: „Będzie dobrze, bo zadziałam i to coś zmieni”.
Niespełnianie swoich marzeń i nieudawanie się w drogę do realizacji upragnionych celów może mieć opłakane konsekwencje.
Wielu rzeczy nie doznamy, nie doświadczymy, nie uczynimy swojego życia piękniejszym i bardziej wartościowym. Jacek Walkiewicz mówi o tym, że szkoda byłoby stwierdzić przed człowiek przed śmiercią, jak stwierdził, żę miał nudne życie- komercja, konsumpcjonizm. Ware Bronnie, pielęgniarka, która przez wiele lat pracowała jako opiekunka paliatywna i towarzyszyła pacjentom przez ostatnie tygodnie życia, w swojej książce “Czego najbardziej żałują umierający” jasno wymienia, że wśród rzeczy, których umierający najbardziej żałowali najczęściej był między innymi brak odwagi, aby żyć jak pragniemy, tylko żyłem tak, jak chcieli inni.
Znalezienie w życiu sensu jest najważniejsze. Szkoda byłoby mieć poczucie zmarnowanych szans.
Jak mawia Jacek Walkiewicz, grzechem jest nie uczestniczyć w swoim życiu. Nie wziąć udziału w tym, co się wokół nas dzieje i stać z boku. Wizja jest po to, żeby ruszyć w drogę, intencja, żeby przetrwać drogą, którą idziemy, a cele są jak drogowskazy.
Idźmy więc i ryzykujmy. Przecież w nas samych drzemie ogromna wewnętrzna siła i możliwości.
Zapraszam Cię na swoje sesje i szkolenia. Bądź pewien i pewna, oprócz marzeń obudzi się i Twoja odwaga.
Ten proces rozpoczyna się od poznania i zaakceptowania samych siebie, a potem następuje rozkwit i rozwój. A z tej drogi nie ma powrotu.
Jeżeli więc jesteś gotowy i gotowa wejść na ścieżkę rozwoju, odnaleźć swoje siły, moce i zacząć kreować, to zapraszam serdecznie. Może warto odważyć się robić rzeczy, za którymi tęsknimy? Ktoś kiedyś powiedział, że sami kreujemy własny los i to, czy będziemy żyć ciekawie, zależy przede wszystkim od nas, że ci, którzy nie mają odwagi realizować swoich marzeń, są martwi. Tkwią w oczekiwaniu.
Alfred Binet, francuski naukowiec i autor testów badających inteligencję, powtarzał: „nie zawsze ci, którzy są najmądrzejsi na początku, okazują się mądrzejsi na końcu”. Natomiast Carol Dweck, znana psycholożka, autorka książki „Z przekonania: „mam cechy stałe, których nie mogę zmienić”, wynika sporo problemów”
Johann Wolfgang Goethe powiedział kiedyś: “Cokolwiek możesz zrobić, o czymkolwiek możesz marzyć, po prostu zacznij to robić”.
Zaczniesz. A ze mną będzie Ci łatwiej.