Dziś prawie zwariowałam. Sorry, może powiem tak. Sytuacja była niełatwa i istniało prawdopodobieństwo, że się wścieknę.
Od rana moje cudowne sprzęty odmawiały mi posłuszeństwa. Coś było nie tak z netem, to z dyskiem, to znikające pliki, filmiki, które nie chciały się ściągnąć plus moja strona, której nie mogłam edytować. Przyznam, łatwe to nie było i nadal nie jest. Jednak, dzięki znajomości narzędzi do radzenia sobie z tym co trudne, nowe i nieprzyjemne, można naprawdę wiele.
KIEDYŚ A DZIŚ
Jeszcze jakiś czas temu nie potrafiłbym sobie tak skutecznie radzić ze złością i napięciem. Wybuchy furii były u mnie częstsze. Nie jest tak, że teraz tłumię emocje czy nie daje im ujść, oj nie, ale dużo lepiej sobie z nimi radzę. Znam narzędzia i metody do radzenia sobie z nimi.
Mierzę się z nim i jeśli czuję złość lub gniew, wyrzucam to z siebie, ale staram się nie krzywdzić przy tym innych. Bardzo pomaga mi też aktywność fizyczna
MOJE TIPY
Ale co chyba kluczowe, to wiedza o tym, że między bodźcem i reakcją jest ten moment, aby temat ogarnąć i adekwatnie zareagować. Zresztą niedawno o tym pisałam. No i już wiem, że ode mnie zależy moje nastawienie na to, co przychodzi do mnie z zewnątrz. I tu się kłania choćby Viktor Frankl. No i choćby Winston Churchill ze swoim stwierdzeniem, że: “Nastawienie jest małą rzeczą, która robi dużą różnicę”. Zmieniam swoje nastawienie, Dlatego, już stosunkowo mało rzeczy wywołuje we mnie złość, furię czy gniew.
Co mi jeszcze pomaga? Na pewno nastawienie, że gdy przychodzi do mnie coś trudnego, staram się na to patrzeć jak na wyzwanie. Jak na sytuację, jak mawiają psycholodzy i psycholożki, która mnie do czegoś zaprasza. Jako szansę na poszerzenie wiedzy czy nabycie nowych umiejętności. Jako możliwość zatrzymania się i pochylenia nad sytuacją. Rozebrania jej na części pierwsze i przyjrzenia się im.
TAKIE TAM MOJE ROZKMINY
Tym razem tak sobie myślę, dostałam zaproszenie do starania się być bardziej uważną i cierpliwą (o cierpliwości też niedługo napiszę). To był test i kolejna próba, na ile radzę sobie w sytuacjach stresowych. I tu przypominam sobie słowa mojego kolegi, świetnego psychologa Macieja Maraszkiewicza: “Staram sie nabierać dystansu i puszczam wolno. W końcu rakiety nie puszczam”.
No nie puszczam.
Tak sobie myślę, że odkryję w tym problemie, a raczej w tej trudności jeszcze coś niezwykłego. Może okazję? Może okazję do czegoś dobrego?
Jak pięknie podkreślają autorzy książki “Co robisz z problemem” Wydawnictwa Levyz, Kobi Yamada i Mae Besom: “W każdym problemie znajduje się okazja do czegoś dobrego. Musisz jej tylko poszukać”,
No to idę szukać dalej. A Ty?