CO NOWEGO 

Czy zmiana jest zawsze dobra?

maj 21, 2021 | Pierwszy krok ku zmianie

Trudi Canavan napisała: “Nic nie pozostaje takie samo. Jedyne, czego można być w życiu pewnym, to zmiana. (…)”.

 

Czy na pewno tam, po drugiej stronie lustra, poza słynną strefą komfortu, czyli tam gdzie często jest trudno i nieprzyjemnie, czekają na nas nowe szanse i możliwości? Czy rzeczywiście czeka to, czego tak naprawdę pragniemy i czego pragnie nasza dusza? O czym tak skrycie marzymy? W końcu jak mawiał Jacek Walkiewicz, stabilizacją motylka jest szpilka. Niby większość z nas ma świadomość, że “panta rhei”, że wszystko się zmienia i nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki,  że rzeczywistość jest labilna, jednak ciągle tak wielu z nas bardzo trudno jest dokonywać zmian. Czujemy lęk i opór, obawiamy się, że będzie jeszcze gorzej. No przecież “nie jest tak źle”. Czy na pewno?

A jak ciut zasiedzimy się w naszej strefie komfortu? W tym naszym znanym i lubianym miejscu, w którym wiemy co nas czeka i czujemy się “bezpiecznie”? Czyż to trochę nie iluzoryczne? A gdy coś nas właśnie omija? Może to kolorowe i barwne życie pełne różnych doznań i doświadczeń, przyjemnych i nieprzyjemnych emocji, pełne radości, euforii ale i smutku i rozpaczy? Czyli prawdziwe życie we wszystkich jego odcieniach, we wszystkich jego smakach? 

Warto pamiętać, że nasz mózg ucieka od tego, co trudne i niewygodne. Że wtedy czujemy opór.

Bardzo ważne jest to, aby się nie obwiniać, że jest nam ciężko pewne rzeczy zmienić i nie walczyć ze sobą. Tak po prostu działa nasz system obronny. Jak mawia Ewelina Stępnicka, jak to zrozumiemy, będzie nam łatwiej zacząć działać i konstruować.

Jednak zanim zaczniemy działać, tworzyć i zmieniać, warunkiem sine qua non jest samoakceptacja. Akceptacja siebie z całym inwentarzem niedoskonałości, swoich “braków”, wad, zalet, potencjału i ograniczeń. Acepto czyli przyjmuję. Przyjmuję siebie taką/takim, jaką/jakim jestem. Jak mawia psycholożka Ewelina Stępnicka, podchodzę do siebie z latarką miłości, nie z bejsbolem i kijem. Mam świadomość i chcę w swoim życiu zmieniać, działać, tworzyć, jednak z życzliwością, akceptacją i wyrozumiałością dla samego i samej siebie.  Żyjemy w świecie retoryki sukcesu, nie ulegajmy jednak temu, że trzeba jak najwięcej, najmocniej, najwięcej, że ciągle powinniśmy przekraczać własne granice. To może doprowadzić do frustracji i ciągłego niezadowolenia z efektów swoich działań. 

Jak mawiają psycholożki i psycholodzy, warunkiem samorozwoju jest inwentaryzacja własnych zasobów i ograniczeń czyli sztuka samoakceptacji.

Warto się zatrzymać i pochylić nad sobą i nad tym, co mamy  w naszym ekwipunku. W końcu w nim są nasze talenty, nasza indywidualność, zasoby, moce i ogromny potencjał. Tylko, gdy mamy świadomość swoich mocnych i słabych stron, możemy udawać się w podróż w nieznane. Jednak pamiętajmy, że nasze zasoby to mój ekwipunek.  I dopiero z takim ekwipunkiem możemy mówić o przekraczaniu strefy komfortu i sięganiu po nowe.  Często skupiamy się na tym, kim moglibyśmy się stać niż na tym, kim dzisiaj jesteśmy. Pamiętajmy, że często kryzys przezwycięża się odwołując się do własnych zasobów i akceptując swoje ograniczenia 

Nasza samoakceptacja nie może więc zależeć od tego, czy posiądziemy kolejne nowe doświadczenia i przekroczymy własne granice, istnieje bowiem ogromne ryzyko, jak podkreśla w swojej książce “Poszukiwaniu sensu” wybitny psychoterapeuta Victor Frankl “tym, czego człowiek naprawdę potrzebuje, nie jest stan wewnętrznej równowagi, lecz raczej wewnętrzna walka, dążenie do osiągnięcia wartościowego dlań celu czy realizacji swobodnie wybranego zadania”. Przemysław Staroń, psycholog, wykładowca i autor książki “Szkoła bohaterek i bohaterów” często podkreśla, że gdy ciągle będziemy podążać “do nowego, lepszego ja”, tak naprawdę  uciekamy przed swoim prawdziwym “ja”, a wtedy o samorozwoju nie ma mowy.

Wychodzenie poza to co jest bezpieczne nadaje smaku naszej codzienności. 

Chęć realizacji swoich pragnień, wartości, priorytetów, odnalezienia w życiu sensu i swojej misji, tego, co sprawia, że wiemy i czujemy, po co jesteśmy na tej planecie. A nie osiągniemy tego, nie ruszając się z miejsca, tkwiąc w tak zwanej “strefie komfortu”. Tam jest tylko to, co znane. Jest pozornie bezpiecznie To “bezpieczeństwo” może zaprowadzić nas do “zasiedzenia się”. Może rozleniwiać. Pamiętajmy, że tak naprawdę to wymaga często zmiany naszych przekonań, nawyków i postawy. Jeżeli się tego nie podejmiemy, będzie nam bardzo trudno osiągnąć satysfakcjonujące rezultaty.

 W I tomie swojej książki Przemek pisał, że nasz organizm może znajdować się w dwóch fundamentalnych stanach: homeostazy, czyli równowagi, i heterostazy, czyli nierównowagi. Upraszczając, może on funkcjonować w dwóch stanach: w stanie napięcia i braku napięcia. Przemek pisze, że wcale nie jest tak, że to jest oczywiste, który jest dobry, a który zły: “Wszystko zależy od kontekstu. Jeżeli człowiek jest pełen lęku i cały drży, trzeba go „złapać za rękę”, żeby drżeć przestał. Heterostaza emocjonalna, w której się znajduje, uniemożliwia mu konstruktywne funkcjonowanie. Musi najpierw wrócić do równowagi. Jeżeli natomiast człowiekowi dobrze się zrobiło w tej homeostazie – za dobrze – nie podejmuje kroków, które są dla niego okazją do rozwoju, szansą na przekroczenie siebie, na wejście na jeszcze wyższe level funkcjonowania osobowości, to wtedy, no cóż, trzeba dać mu kopa. Trzeba wprowadzić go w stan zdrowej, konstruktywnej heterostazy, bo homeostaza zastopowała jego rozwój”. Dalej psycholog i autor “Szkoły bohaterek i bohaterów” pisze, że właśnie to mają na myśli ci, którzy piszą o wychodzeniu ze strefy komfortu, choć ten zwrot w jego poczuciu został bardzo strywializowany, a przecież to zjawisko, które jednak oddaje, do trywialnych na pewno nie należy.

Tak sobie myślę, że szkoda byłoby mieć poczucie straconych szans i w pełni nie uczestniczyć, we własnym życiu?

Poczucie zbyt dużego komfortu i wygody w wykonywaniu jakiejś czynności uniemożliwia nam rozwój i robienie czegoś więcej. Badania wykazały również, że ludzie mają tendencję do pozostawania w swojej strefie komfortu tylko po to, aby zmniejszyć swój lęk i ryzyko. Będąc w strefie komfortu nie jesteśmy zainteresowani poznawaniem nowych rzeczy, przestajemy od siebie wymagać, nie stawiamy sobie wyzwań, nie doświadczamy nowych sytuacji oraz przeżyć. Nie żyjemy pełnią życia. Jak mawiał Mark Twight: “Nie musi być przyjemnie, żeby było przyjemnie”.

Często szukamy rozwiązań na zewnątrz, chcemy oddziaływania na objaw, zaś źródłem jesteśmy my.

Dzięki sesji i konsultacji ze mną przejdziesz przez proces zmiany. Dotrzesz do samego i samej siebie, poznasz swoje pragnienia, możliwości i otworzysz sobie drogę do zmiany. W końcu jak mówił Gandhi, jak zmieniasz siebie, to i zmieniasz otaczający świat. Dzięki naszemu spotkaniu na pewno się o tym przekonasz.

Wszystko się zmienia, gdy Ty się zmieniasz. Jeśli chcesz iść tą drogą, poznać i spróbować żyć pełną piersią, ale nie wiesz od czego zacząć – zgłoś się na konsultację, sesję online albo szkolenie. A wtedy nic nie będzie takie samo. I na pewno się zmieni. Na lepsze. 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Nazywam się Marta Młyńska

Nazywam się Marta Młyńska

 Jestem trenerką, edukatorką, szkoleniowczynią, twórczynią warsztatów i coachką

Działam na polu edukacji i rozwoju osobistego. Pomogę Ci poznać i zaakceptować siebie, odzyskać wewnętrzną siłę i moc, poradzić sobie ze stresem i uniknąć wypalenia zawodowego, abyś mógł i mogła osiągnąć więcej, poradzić sobie z tym, co trudne, przejść prawdziwą transformację i zmienić swoje życie na bardziej świadome i lepsze jakościowo, 

Instagram

Pobierz Diagnozę

Sprawdź czy potrzebujesz zmiany w swoim życiu?

POBIERZ BEZPŁATNIE

Marta Młyńska Diagnoza
.