Dużo mówi się o tym, że najważniejszy jest pierwszy krok. Że to klucz do sukcesu i takie tam.
Polemizowałbym. Owszem, bez pierwszego kroku nic się nie zadzieje, ale po pierwszym kroku, często fali entuzjazmu i euforii rozpoczęcia czegoś nowego, przychodzi czas na szarą rzeczywistość i realizację danego zadania czy projektu. To kosztuje nas często sporo czasu, wysiłku, energii i zaangażowania. A to już nie jest takie proste, miłe i przyjemne. To nie bieg przez usłaną fiołkami łąkę. To nie kraina miodem i mlekiem płynąca.
Carol Dweck w swojej książce “Nowa psychologia sukcesu” pisze o ludziach nastawionych na wzrost, którzy mają otwarty umysł (growth mindset) i ludziach zamkniętych na naukę, zmianę i rozwój (fixed mindset).
I tu przechodzę do meritum, Nastawienie to jest clou. Grunt to wierzyć, że wysiłek i proces są podstawą. Wiara w to, że nieważne, gdzie jesteśmy dziś, ale, że jesteśmy w stanie nauczyć się wszystkiego, może zmienić naszą percepcję. W końcu nasz mózg jest plastyczny.
Staranie się, wysiłek, wytrwałość to klucze i fundamenty. Są też gwarancją, że przyjdzie spotkać się nam z czymś niewygodnym, nieprzyjemnym i trudnym. Ze smutkiem, bólem, wstydem i odpowiedzialnością. Jednak warto.
W codziennym życiu bardziej wytrwali są ludzie przekonani, że zdolności można kształtować, umiejętności nabywać, inteligencję rozwijać, a talenty mnożyć. Dzięki wierze w to, że trening czyni mistrza, bardziej angażujemy się w działania, które prowadzą do konkretnego celu. Nie unikamy trudności, a gdy nadejdą, mierzymy się z nimi i szukamy rozwiązań. Łatwiej nam wtedy podnieść się po porażce, uczymy się na błędach i wyciągamy wnioski oraz podejmujemy kolejne próby.
Psycholożka Angela Lee Duckworth prowadziła intensywne badań nad motywacją i wytrwałości i udowodniła, że o sukcesie w życiu prywatnym i zawodowym nie decyduje żaden łut szczęścia, przypadek czy tylko talent, tylko wytrwałość w dążeniu do osiągania długoterminowych celów.
Roy Baumeister, autor książki „Siła woli. Odkryjmy na nowo to, co w człowieku najpotężniejsze” uważa, że kontrola nad samym sobą jest jak mięsień, który na skutek wysiłku słabnie, ale dzięki regularnym treningom można go wzmocnić – tak jak kulturysta rzeźbi swoje muskuły na siłowni.
Pozostając w konwencji sportu, kiedyś nienawidziłam biegać. Dziś to bardzo ważny element mojego dnia. Codziennie uczę się pokory w starciu z własnymi słabościami i ograniczeniami. Uczę się wytrwałości. Fakt, to żmudna praca. Nie jest łatwo. Ale codziennie buduję swoje mięśnie. Mięśnie odwagi, radości, wdzieczności, siły i odpornosci psychofizycznej.
Krok po kroku.
Angela Lee Duckworth powiedziała kiedyś, że wytrwałość to traktowanie życia jako maratonu, nie sprintu.
Cóż mogę rzec, cudnego biegu nam wszystkim życzę.